~ On Her Majesty's Secret Service ~

30 września, 2009

206-210 [Birmingham]

Filed under: Travel — kaczka @ 10:31 pm

Day
206th-210th


 

[27-30
Sep 2009] ::
MIEJSCE
NA REKLAMĘ :: 
http://www.cybercandy.co.uk

(…)

Wysiadłam
z pociągu, było ciemno, moja wina.

(Zapatrzyłam
się w Jamesa Bonda i mocno spostponowałam tę podróż.)

Wysiadłam
z pociągu, było ciemno, moja wina, dworzec miał pięć tysięcy
otworów wyjściowych i od razu mi się przypomniało, czemu nie
cierpię tego miasta.

Kto
im tam układał te ulice?

Według
jakiego klucza?

Kontrwywiadu?

I
dlaczego każdy z pytanych o drogę albo (a) był z Bristolu, albo
(b) wyglądał, jakby chciał mi wyrwać torebkę, albo (c) próbował
mi sprzedawać
Big
Issue
?

Miasto
poddane kompletnej
starbakizacji.

Miasto
aluminiowe.

Miasto
złote.

Miasto
– raj dla malkontenta.

Co
się przywozi w prezencie z takiego miasta?

Miasta,
które marketingowo jest kopią wszystkich innych tutejszych miast?

Lukrecjowe
mentosy?

Maślano-orzechowe
m&msy?

Budyniowe
pianki?




[Wielka
Draka w Chińskiej Dzielnicy.
Etniczna moda weselna.]


©kaczka

26 września, 2009

205

Filed under: Uncategorized — kaczka @ 10:21 pm

Day
205th


 

[26
Sep 2009] ::
MIEJSCE
NA REKLAMĘ ::

 

(…)

Ponieważ
codziennie wstaję o świcie, wstałam i dziś, lekceważąc wszelkie
przywileje wynikające z soboty.

Skoro
wstałam, a nikt inny się nie garnął do wstawania, wzułam buty i
poszłam oglądać wielką wyprzedaż.

Bazylekongo
to nie Nowy Jork.

Wielka
wyprzedaż dotyczyła jednego sklepu.

Liczyłam
na potłuczone szyby, rozdeptane ekspedientki, chrzęst miażdżonych
wieszaków i rozdzierane w rękach ubrania.

Bazylekongo
to nie Nowy Jork.

Personel
drzemał oparty o wieszaki, a na plecach miał wypisane:
Przeżyliśmy
wyprzedaż.

(Bez
problemów, jak sądzę.)

Wokół
nieliczne umęczone matki z rześkimi i wyspanymi niemowlętami.

Kasjerka
zaprogramowana była na akord, tak pospiesznie upychała moje zakupy
w torbę (nawet nie w torby), choć nikt za mną nie stał w tej
kolejce.

Nie
omieszkałam nadmienić.

Zdało
się na nic, kasjerka była w transie, jak wiewiórka robiąca zapasy
na zimę stulecia.

Jedyny
prawdziwie wyprzedażowy akcent to dwie damy na kolanach segregujące
w kącie zdobycze upchane w plastikowe worki (rozdawali przy wejściu,
odmówiłam).

Jedyny
zabawny akcent – wszystkie sofy w dziale
wystrój
wnętrz
zajęte
przez drzemiących mężów.

Jeśli
wyprzedaż to jednak w Nowym Jorku.

(…)

W
zasięgu brak zasięgu.

Zaraz
wracam.

©kaczka

25 września, 2009

204

Filed under: Uncategorized — kaczka @ 8:53 pm

Day
204th


[25
Sep 2009] ::
MIEJSCE
NA REKLAMĘ ::

 

(…)

Ciastka
o aparycji choinek.

Plastikowe
ostrokrzewy.

Zestawy
do produkcji bożonarodzeniowych kartek.

Uformował
się komitet w sprawie świątecznego przyjęcia.

Pora wybierać kostium śnieżynki na grudniowy kwiz.

Jak…

tu szukam odpowiedniego słowa…
świątecznie
(!)

(…)

Dziś
The
World’s Biggest Coffee Morning.

Charytatywny.

Charytatywnie
skonsumowałam ciastko.

Ciastko
składało się wyłącznie z karbohydratów.

Charytatywne
kulki tłuszczu dziarsko maszerują ku moim biodrom.

(…)

Zespół.

Zespół
pracuje mi tak, jakby chciał własnymi rękami w pięć dni stworzyć
ziemię i okoliczne planety.

Dwa
razy.

Dziwne,
że to ja jestem z tego powodu okrutnie zmęczona.

©kaczka

24 września, 2009

203

Filed under: Z płytki — kaczka @ 9:16 pm

Day
203rd


 

[24
Sep 2009] ::
MIEJSCE
NA REKLAMĘ ::

 

(…)


Jak
to luty?

o ósmej rano pochylona nad moją żyłą flebotomistka zaczęła
węszyć kant stulecia. –
Doktor
wyraźnie napisał, że lipiec.


A
jakie jest prawdopodobieństwo, że przy tym był?

wycedziłam przez zęby.

Poszło
o datę urodzin.

Czy
ja powinnam ufać lekarzowi, który nie dostrzega na wydruku różnicy
między dwójką a siódemką?

Na
szczęście nie jest dentystą.

(…)


Kazanie
to polskie słowo, kaczko, prawda?

zapytał
Norweski,
domorosły
badacz dialektów, guseł, zabaw i pieśni ludów słowiańskich,

wstępując
w progi swego domostwa
.

Ochoczo
potwierdziłam.


gdyż
człowiek, który siedział koło mnie w pociągu powtarzał je na
okrągło w słuchawkę…


Podróżowałeś
z księdzem???


Raczej
z antytezą księdza.

Po
wielu godzinach dogłębnej analizy fonetycznej,
Norweski
jest
gotów przyznać, że antyteza darła się w słuchawkę słowami:

KASA?
NIE?

(…)

Tego
też nie siałam.

Samo
wyrosło.


©kaczka

23 września, 2009

202

Filed under: Uncategorized — kaczka @ 10:01 pm

Day
202nd



[23
Sep 2009] ::
MIEJSCE
NA REKLAMĘ ::

 

(…)

Niespodziewane
uznanie dla zespołu.

Za
rozmiar wzdłuż i wszerz ukończonej (
dobre
sobie!
)
pracy.

Mentalny
puchar, wstążka championa i
best
in show.

Kiedyś
w skrupułach i pąsach analizowałabym sylaba po sylabie i szukała
drugiego dna (
wszak
może to aluzja, że za mało, że nie tak, że winno się więcej?
)
.

Dziś
biorę jak leci.

©kaczka

22 września, 2009

201

Filed under: Uncategorized — kaczka @ 7:51 pm

Day
201st



[22
Sep 2009] ::
MIEJSCE
NA REKLAMĘ ::

 

(…)

O
szóstej rano jest ciemno.

Zapala
się lampy i świece.

Do
porannej kawy i poranego
o
bogowie, gdzie moje skarpety*.

*
tu wstaw cokolwiek


się prosi o nostalgię ta smętna za oknem ciemna, posępna
okoliczność.

Otworzyłam
po latach kapsułę czasu.

Z
czeluści szuflady wyjęłam jabłkoda (rocznik 2004 lub 2005).

Czego
tam nie ma w tym jabłkodzie!

(Przede
wszystkim muzycznego gustu.)

Jest
za to dużo wzruszeń.

Dokładnie,
sześcset czterdzieści pięć.

Siedzę
na ławce, autobus nie przyjeżdża, liście jesienne nie spadają,
bo drzewa dawno wycięte, jabłkod zapodaje kolejne kawałki w mocno
delirycznej kolejności.

Erykah,
Timbuktu, Evanescence, Tanita, Ewa Demarczyk, a ja jestem proszę
pana na zakręcie….


Skąd
ja jestem?

myślę. –
Skąd?

bo z tej muzyki mi nie wynika.

Ani
stąd, ani stamtąd.

Ani
nawet znikąd.

Porządny
kawał jesiennej nostalgii o smaku placka ze śliwkami.

©kaczka

21 września, 2009

200

Filed under: Uncategorized — kaczka @ 8:50 pm

Day
200th



[21
Sep 2009] ::
MIEJSCE
NA REKLAMĘ ::

 

(…)

Dwieście
dni na Wyspie.

Norweski
czeka
na list gratulacyjny od Królowej.


(…)

Sądny
dzień.

Najpierw
zza autobusu wyszła dama, w którą wjechał rower.

Na
rowerze siedział idiota bez kasku.

Niemożliwością
było damę wyminąć, lub liczyć na błyskawiczny unik, ze względu
na sferykalne gabaryty damy.

Larum.
Policja. Pogotowie.

Do
pracy poczłapałam na piechotę, nie mając (jakże słusznie!)
żadnej nadziei, że autobus odjedzie z tak dobrze zapowiadającej
się sensacji (nie odjechał!).

W
pracy nastąpiło zaciemnienie.

Tak
oryginalne, że nie objęło jedynie wu-ce i stołówki.

Zatrważające,
jak niewiele można zrobić, gdy zabraknie kilowatów.

Zakręcić
pentylion probówek?

Zetrzeć
kurz z monitora?

(…)

Norweski
podłączył
bezprzewodowy internet.

Dlaczego
zatem, drogi pamiętniczku, ilość przewodów, o które się
potykam, pozostaje
constans?

©kaczka

20 września, 2009

199

Filed under: Uncategorized — kaczka @ 9:17 pm

Day
199th


 

[20
Sep 2009] ::
MIEJSCE
NA REKLAMĘ ::

 

(…)

Człowiek
w kolejce w
Primarku
kupował polietylenową wiewiórkę, która miotała biodrami w takt
elektronicznej wersji
Jingle
Bells.

Z
Lidla
przynieśliśmy paczkę
Spekulatiusów.

Sąsiedzi
opletli dom świątecznymi światełkami.

Mogą
wystąpić przerwy w dostawie słów, gdyż
Norweski
odkrył
facebook
i aktywnie reaktywuje narzeczone z podstawówki.

Jedną
mamy tu nawet na zapleczu.

W
Dublinie.

D.,
z zawodu Hiszpan, obiecał być punktualnie o ósmej.

Dopiero,
caRRRRamba,
dziewiąta.

(…)

Kupiłam
termometr.

Natychmiast
się zepsuł.


(…)

Nowa
kategoria.

Magnesem
na lodówce:



©kaczka

19 września, 2009

198

Filed under: Uncategorized — kaczka @ 7:28 pm

Day
198th


[19
Sep 2009] ::
MIEJSCE
NA REKLAMĘ ::

 

(…)

Moja
fryzjerka, w grupie dwudziestu innych fryzjerek, charytatywnie wspina
się na Snowdon.

Charytatywność
nie zna tu granic.

Ani
w pionie, ani w poziomie (morza).

No
i …
mamy
już prawie komplet na przedświąteczne terminy.

To
uległam psychozie i się zapisałam.

(…)

Dziś
nigdzie nie idziemy.

Trudno
uwierzyć (!).

©kaczka

18 września, 2009

197

Filed under: Z płytki — kaczka @ 7:54 pm

Day
197th


 [18
Sep 2009] ::
MIEJSCE
NA REKLAMĘ ::

 

(…)

Dzień
196. wyparował, gdyż był dniem intelektualnego kwizu.

Tegoż
cyklicznego.

Tegoż
w klubie konserwatystów.

Mocno
tym razem umoczyliśmy, mimo kilku przebłysków geniuszu (
Kto
wie, kto wie, czego stolicą jest Vaduz? Nikt? A taki Norweski
wiedział.
).

Tak
sobie tłumaczymy klęskę i porażkę, że wśród odpowiedzi na
wiele tutejszych pytań, trzeba się po prostu urodzić.

A
i nawet to, nie zawsze jest gwarancją sukcesu.

Nie
przestaje nas przy tym zadziwiać, że
ta
dzisiejsza młodzież
nie
ma pojęcia, ani przy czym manipulował Nobel, ani jaki jest tytuł
najbardziej poczytnej książki Darwina, ani czego stolicą jest
Sofia, ani jaka jest największa wyspa na świecie, ani co stoi za
Einsteinowskim
ce
do kwadratu.

A
wszyscy oni z dyplomami.

Trochę
smutne, prawda?

Otóż
i efekt wybierania sobie wygodnych przedmiotów (
nie
patrzcie tak na mnie, w życiu nie miałem lekcji historii
),
matur z tekstyliów i licencjatów z homeopatii.

Na
pocieszenie, trafiła nam się w loterii butelka przywoitego likieru.

Na
przygnębienie – padło na nas.

Organizowanie
świątecznego kwizu.

Wydarzenia
sezonu.

Już.
Zaraz. Teraz. Za chwilę.

Aaaaaaaaaaaaaaaa…

W
sklepach pojawiły się już świąteczne
mince
pies
.

Ludzie
zbierają depozyty na
Christmas
party.

(…)

Tego
nie siałam.

Samo
takie piękne wyrosło.

Nie
wiem, kto zacz.

Trzymam
w lodówce i czekam na dalszy rozwój wydarzeń.


(…)

Zautomatyzowana
mikrobiologia.

Kombinat
wylęgania.

Komputer,
kody paskowe, taśma.

Na
taśmie wolno suną szalki Petriego.

Przy
taśmie technik macha ezą. Kiedyś zastąpi go mechaniczne,
zrobotyzowane ramię.

Posiane
na podłoża, odłożone na taśmę bakterie odjeżdżają w siną
dal ku stosownym cieplarkom.

Komputer
pstryknie im zdjęcia (
say
cheeeeeeese, bakcylu!
)
dokładnie za osiemnaście godzin.

Nawet
w porze, gdy wszyscy mikrobiolodzy śpią snem sprawiedliwego.

To
już się dzieje.

Widziałam
na własne oczy.

(…)

Prawdziwy
Lekarz oraz Wybitny Specjalista zadzwonił.

Poradził
kupić sobie termometr.

©kaczka

Older Posts »

Blog na WordPress.com.